Recenzja gry

Fez (2012)
Phil Fish

Płaszczaki szukają głębi

"Fez", jedna z najpopularniejszych gier niezależnych, trafia na PlayStation. Co prawda minęło już nieco czasu od premiery "Feza" na Xboksa 360, ale na szczęście ten typ gier niespecjalnie się
"Fez", jedna z najpopularniejszych gier niezależnych, trafia na PlayStation. Co prawda minęło już nieco czasu od premiery "Feza" na Xboksa 360, ale na szczęście ten typ gier niespecjalnie się starzeje.

Gomez, podobnie jak reszta mieszkańców świata, żyje w dwóch wymiarach. O tym, że być może istnieje głębia tego kolorowego uniwersum, się nie mówi, bo to herezja. Problem w tym, że dość szybko okazuje się, że nie wszystko jest takie proste. Gomez, napotkawszy na swej drodze pewien sześcian, otrzymuje tureckie nakrycie głowy i tym samym zdobywa umiejętność poruszania się w trzech wymiarach. 



Brzmi jak przyczynek do czegoś na kształt "Flatlandii" Abbotta? Jak szkic do jakiegoś wczesnego opowiadania Lema? Tak, problem w tym, że twórca "Feza" nic nie robi z tak dużym potencjałem fabularnym. Wielbiciele nawet najbardziej prymitywnej warstwy fabularnej nie mają tu czego szukać. Choć na początku rozmawiamy z różnymi postaciami w naszej wiosce i mamy jakieś zawiązanie historii, "Fez" szybko odkrywa wszystkie karty – to czysta mechanika. Zabawa w obracanie świata, dekodowanie szyfrów, znajdowanie sześcianików to już wszystko. I tak przez około dziesięć godzin rozgrywki.



Oczywiście istnieje pewna warstwa historii, która nie jest widoczna na pierwszy rzut oka. Ale wymaga to przede wszystkim potraktowania całej gry jak metafory albo przejścia jej po raz drugi, kiedy to wkracza dość bolesna kryptoanaliza. Spora grupa graczy tuż po premierze "Feza" oszalała na punkcie tych zagadek i dla nich, a także dla innych, którzy lubią grzebać się w szyfrach, to wystarczająca nagroda. Ale "Fez" to nie "Dark Souls", gdzie historia i świat przedstawiony pokazywane są niejako obok. Tu zagadki być może są, a być może nie. To zależy do gracza, bo twórca sprytnie umywa ręce, zasłaniając się polem interpretacyjnym.



Największym problemem "Fez" jest brak jakiegokolwiek stopniowania przygody. Pal sześć fabułę. Jest przecież wiele gier zręcznościowo-logicznych, które takowej nie posiadają, a zabawa i tak jest przednia. Ale mamy w nich coś takiego jak odkrywanie nowych funkcji. Dostajemy nowe narzędzia do przechodzenia danych etapów, kolejne typy łamigłówek czy po prostu różnorodne formy zabawy. W "Fez", gdy zdobywamy tytułowe nakrycie głowy, w zasadzie do końca gry będziemy robić jedną rzecz. Obracać świat. Tak, przez ładne kilka godzin łazimy i obracamy świat. Nigdzie nie napotkamy nowych rzeczy, nie dostaniemy kolejnych bajerów (aż ciśnie się na klawiaturę porównanie z fenomenalnym "Portal"), żadnej marchewki. Twórca "Feza" Phil Fish, opisał grę jako relaksacyjną przygodę. I tak jest, jeśli siadamy do "Feza" na krótkie sesyjki. Wtedy urokliwy świat prawie-płaszczaków w staroszkolnym anturażu jest fascynujący. Ale gdy pogramy przynajmniej trzy godziny, okaże się, że nie ma zbyt wielu rzeczy, które motywują do ukończenia gry.

Powyżej argumentów subiektywnych stoi na pewno stworzona przez niejakiego Disasterpeace oprawa dźwiękowa. Cały "Fez" to w dużej mierze hołd dla gier z czasów ośmiobitowych. I taki jest też soundtrack. Praktycznie każdy utwór nadaje się do słuchania poza grą, o ile lubi się chropawą, staroszkolną elektronikę rodem z NES-a. 



Wizualnie "Fez" nie przestaje zachwycać. Widać, że twórcy z estetyką są za pan brat. Gra jest przepiękna nie tylko dlatego, że porusza pewne nostalgiczne struny u graczy. Nie jest wielką sztuką zrobić grę a la 8-bit. Sztuką jest zrobić ją tak, by nie wyglądała jak rzygnięcie na trotuar. "Fez" to dzieło artystów i widać to na każdym kroku.

To początkowe narzekanie na pewne elementy "Feza" jest także pewną perspektywą. Nie każdy gracz z wypiekami na twarzy będzie zapisywał na kartce kolejne elementy układanki, nie każdego kręci obracanie świata przez ileś godzin, nie każdego spodoba się kilka fabularnych marchewek, które w zasadzie do niczego nie prowadzą. Albo się "Feza" od razu pokocha, albo miłość nie przyjdzie wcale. Sprawdzić jednak warto, gdyż jest to jedna z najważniejszych gier niezależnych ostatnich lat.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones